RECENZJE KSIĄŻEK: JEGO BANAN - P. BLOOM #13
Opis książki:
"Mój szef lubi jasne zasady, jednej z nich nikt nie śmie złamać… Chodzi o jego banana. Poważnie. Facet jest uzależniony od potasu. Oczywiście, to ja po niego nieopatrznie sięgnęłam. Technicznie rzecz ujmując, wsadziłam go sobie do ust. Co więcej przeżułam… a nawet połknęłam. Taaak, wiem. Niedobra, niedobra dziewczynka. I wtedy go zobaczyłam. Wierzcie mi lub nie, ale to, że właśnie dławiłam się jego bananem, raczej nie zrobiło na nim najlepszego wrażenia.
Zacznijmy jednak od początku. Zanim miałam czelność sięgnąć po należącego do milionera banana, dostałam swoje pierwsze ważne zlecenie jako reporterka. I wyjątkowo nie było to jak zwykle byle jakie zadanie, wyskrobki z dna garnka, których nikt nie chciał. To był prawdziwy przełom w mojej karierze. Szansa, by udowodnić, że nie jestem żadną nieudolną, niezdarną, przyciągającą pecha, chodzącą katastrofą. Wchodziłam w środowisko biznesowe.
Wreszcie byłam na właściwym miejscu. Jedyne, co musiałam zrobić, to zdobyć posadę stażystki i zdemaskować Bruce’a Chambersona. Starając się nie zwracać uwagi na to, że facet wygląda jak wyrzeźbiony w płynnym kobiecym pożądaniu, a inni mężczyźni po prostu muszą przy nim kwestionować swoją seksualność. To się musiało udać. Bez żadnych katastrof. Zero fuszerki. Weź się w garść, skup się! – na mniej niż godzinkę.
Przenieśmy się teraz do sali konferencyjnej. To tutaj znajdziecie mnie przed tą doniosłą, kluczową dla mojej kariery rozmową. Z bananem w dłoni. Podpisanym jego imieniem. Już za chwilkę on pojawi się w drzwiach i zobaczy mnie ze zdradzieckim żółtym dowodem mojej winy. A kilka sekund później zdecyduje się… mnie zatrudnić. Tak, wiem. Ja też nie uznałam tego za dobry znak."
Jego banan Penelope Bloom to książka która swoim tytułem przyciąga. Bo przyznacie jest on dość dwuznaczny szczególnie jeśli przeczytamy także opis. Jednak tu naprawdę chodzi tylko o tytułowego banana :)
"Jego banan" to lekka, humorystyczna opowieść o stażystce, która dostaję szansę odbycia stażu w firmie milionera. Czyta się ją bardzo szybko- książka ma ok. 250 stron. Natasha nietypowo zaczyna staż w nowej firmie od zjedzenia banana swojego szefa. I właśnie każdego dnia po tym niefortunnym zdarzeniu musi wybrać w sklepie jak najlepszego, idealnego banana dla swojego szefa - Bruca. Jest to książka przewidywalna, z lekkimi zawirowaniami pomiędzy głównymi bohaterami. Czytając można szybko domyśleć się jak potoczą się ich dalsze losy oraz jaki będzie finał.
Sięgnę po kolejne książki z tej serii, jest to miła odskocznia, można się zrelaksować podczas czytania. Nie jest to książka zaliczana do literatury erotycznej jak można by sądzić. Oczywiście pojawiają się i takie sceny ale nie w co drugim rozdziale. Polecam Wam po nia sięgnąć jeśli chcecie się zrelaksować.
"Mój szef lubi jasne zasady, jednej z nich nikt nie śmie złamać… Chodzi o jego banana. Poważnie. Facet jest uzależniony od potasu. Oczywiście, to ja po niego nieopatrznie sięgnęłam. Technicznie rzecz ujmując, wsadziłam go sobie do ust. Co więcej przeżułam… a nawet połknęłam. Taaak, wiem. Niedobra, niedobra dziewczynka. I wtedy go zobaczyłam. Wierzcie mi lub nie, ale to, że właśnie dławiłam się jego bananem, raczej nie zrobiło na nim najlepszego wrażenia.
Zacznijmy jednak od początku. Zanim miałam czelność sięgnąć po należącego do milionera banana, dostałam swoje pierwsze ważne zlecenie jako reporterka. I wyjątkowo nie było to jak zwykle byle jakie zadanie, wyskrobki z dna garnka, których nikt nie chciał. To był prawdziwy przełom w mojej karierze. Szansa, by udowodnić, że nie jestem żadną nieudolną, niezdarną, przyciągającą pecha, chodzącą katastrofą. Wchodziłam w środowisko biznesowe.
Wreszcie byłam na właściwym miejscu. Jedyne, co musiałam zrobić, to zdobyć posadę stażystki i zdemaskować Bruce’a Chambersona. Starając się nie zwracać uwagi na to, że facet wygląda jak wyrzeźbiony w płynnym kobiecym pożądaniu, a inni mężczyźni po prostu muszą przy nim kwestionować swoją seksualność. To się musiało udać. Bez żadnych katastrof. Zero fuszerki. Weź się w garść, skup się! – na mniej niż godzinkę.
Przenieśmy się teraz do sali konferencyjnej. To tutaj znajdziecie mnie przed tą doniosłą, kluczową dla mojej kariery rozmową. Z bananem w dłoni. Podpisanym jego imieniem. Już za chwilkę on pojawi się w drzwiach i zobaczy mnie ze zdradzieckim żółtym dowodem mojej winy. A kilka sekund później zdecyduje się… mnie zatrudnić. Tak, wiem. Ja też nie uznałam tego za dobry znak."
Jego banan Penelope Bloom to książka która swoim tytułem przyciąga. Bo przyznacie jest on dość dwuznaczny szczególnie jeśli przeczytamy także opis. Jednak tu naprawdę chodzi tylko o tytułowego banana :)
"Jego banan" to lekka, humorystyczna opowieść o stażystce, która dostaję szansę odbycia stażu w firmie milionera. Czyta się ją bardzo szybko- książka ma ok. 250 stron. Natasha nietypowo zaczyna staż w nowej firmie od zjedzenia banana swojego szefa. I właśnie każdego dnia po tym niefortunnym zdarzeniu musi wybrać w sklepie jak najlepszego, idealnego banana dla swojego szefa - Bruca. Jest to książka przewidywalna, z lekkimi zawirowaniami pomiędzy głównymi bohaterami. Czytając można szybko domyśleć się jak potoczą się ich dalsze losy oraz jaki będzie finał.
Sięgnę po kolejne książki z tej serii, jest to miła odskocznia, można się zrelaksować podczas czytania. Nie jest to książka zaliczana do literatury erotycznej jak można by sądzić. Oczywiście pojawiają się i takie sceny ale nie w co drugim rozdziale. Polecam Wam po nia sięgnąć jeśli chcecie się zrelaksować.
Dla relaksu, czemu nie. I takie książki są nam czasami potrzebne.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie kusi, aby sięgnąć po tę serię. 😊
OdpowiedzUsuńrelaks zawsze wskazany - dużo tej książki w sieci
OdpowiedzUsuńNo no, chyba coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńJa pitole, przyznaję się bez bicia, że widziałam tę okładkę, ale właśnie ze względu na tę jej dwuznaczność, nigdy nie zdecydowałam się za nią sięgnąć. A już sam opis sugeruje całkiem niezły relaks z nią i bananem (śmiech).
OdpowiedzUsuńNo ciekawa książka, ten tytuł faktycznie ja również odbieram dwuznacznie :D
OdpowiedzUsuńKsiążki z humorem? Dlaczego nie! :)
OdpowiedzUsuńNiezły tytuł ☺
OdpowiedzUsuńpo tym fragmencie mogę powiedzieć, że autorka ma lekkie pióro :) fajnie się to czyta, ale to raczej książka nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńCzytałam "Jego przesyłka" bardzo mi się podobała i poprzednie też zamierzam przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńNazwa faktycznie dwuznaczna :D Z tego co mówisz to musi być ciekawa taka z humorem :D Szef i stażystka nie może być inaczej :D
OdpowiedzUsuńcoś w opisie mnie przyciąga do tego tytułu!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc mnie nie zaciekawiłaby ta pozycja :) Odłożyłabym ją na półkę stwierdzając, że to bardzo mało ambitna lektura :) Mylę się?
OdpowiedzUsuńDo ambitnych lektur to na pewno się ta książka nie zalicza :P Ja ją potraktowałam z przymrużeniem oka, przeczytałam ją praktycznie na raz i to jeszcze w autobusie :D Nie jest to lektura, która wymaga skupienia czy dużej uwagi.
UsuńCiekawa odskocznia od moich ukochanych kryminałów :)
OdpowiedzUsuńOj niestety ,książka raczej nie dla mnie...😟
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
No przyznam, że chyba pierwszy raz tytuł mnie przekonał do siebie haha ;)
OdpowiedzUsuńmało ambitna pozycja jak dla mnie;p
OdpowiedzUsuńFaktycznie, tytuł bardzo intrygujący 😊
OdpowiedzUsuń