Recenzje książek: Bardzo długie popołudnie - I. Vesper #125
Dzisiaj przychodzę do Was z moja opinią o kolejnym debiucie jaki miałam okazje przeczytać. Bardzo długie popołudnie Ingi Vesper od Wydawnictwa Słowne.
Książka określana jest mianem kryminału jednak ja bardziej umiejscowiłabym ją jaki literatura obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Oczywiście zgadza się jest zbrodnia, są ślady, są podejrzani, jest śledztwo. I tak się składa, że osobą, która zna tajemnice osób mieszkających w tym "idealnym miejscu" jest czarnoskóra pomoc domowa - Ruby. Musimy zdać sobie sprawę że autorka przenosi nas w końcówkę lat 50. ubiegłego wieku. I chyba nie trzeba mówić jak traktowane były wtedy osoby o ciemnym kolorze skóry. Mimo wszystko dziewczyna angażuje się w śledztwo i razem z detektywem je prowadzącym próbuje rozwiązać zagadkę.
Autorka napisała bardzo dobrą powieść, którą czyta się szybko, z zainteresowaniem. Świetnie oddała klimat tamtego czasu, zadbała o detale. Pokazuje skrajności w życiu zamożnych uprzywilejowanych a tych biedniejszych czarnoskórych. Przedstawia jak są traktowani, czy to przez władze miasta czy swoich pracodawców.
Rasizm, dyskryminacja, walka o swoje to tematy, które na pewno znajdziecie w tej książce.
Przyjemnie czytało mi się ten debiut, nie żałuję, że po niego sięgnęłam. Jest to lekki kryminał który umilił mi kilka wieczorów.
Czytaliście może ten tytuł? A może macie go w planach?
"Jest lato 1959 roku, kalifornijskie słońce wypala wypielęgnowane trawniki przed domami w Sunnylakes. Pewnego bardzo długiego popołudnia w tej sielskiej atmosferze przedmieścia znika Joyce Haney. Tego samego dnia Ruby Wright udaje się do pracy, spodziewając się, że czeka tam na nią to, co zawsze: obowiązki domowe, których nie cierpi, obolałe stawy, pogarda ze strony białych pracodawców… a także światełko w mroku codzienności: życzliwość Joyce. Zamiast tego znajduje dwójkę przerażonych dzieci i plamę krwi na podłodze w kuchni. Po pani domu nie ma śladu.
Do sprawy zostaje przydzielony detektyw Mick Blanke, który niedawno trafił do Sunnylakes z Nowego Jorku i szybko odkrywa, że klucz do zagadki znajduje się w rękach Ruby, nikt bowiem tak dobrze jak ona nie zna tajemnic kryjących się za wykrochmalonymi, idealnie gładkimi zasłonami.
Tyle że czarnoskórych pomocy domowych na amerykańskim Południu nie prosi się o pomoc w śledztwie. Ich o nic się nie prosi....."
Czytałam już kilka recenzji tej książki. Czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem tej fabuły osadzonej w latach 50 ubiegłego wieku. To ciekawy okres i na pewno stwarza dla fabuły ciekawy kontekst.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuń